Znowu?
I znowu znalazłam swoje miejsce.
Nie wiem ile zostanę.
Nie wiem jak często tu będę.
Jednak... Ciągle coś mnie pcha. Nie mogę zostać sama z sobą, bez pisania. Boleśnie odkrywam to nocą, wieczorami. Kiedy okazuje się, że jestem sama, ze mój strach jest większy niż wydaje się za dnia. Wtedy dociera do mnie, że nie potrafię znaleźć spokoju.
Zawsze byłam za bardzo. Każdy smutek i każda euforia bywa za duża. Jednak... Od jakiegoś czasu jest we mnie o wiele więcej smutku. On po prostu pozostał we mnie. Myślałam, że kiedy zmieni sie cały mój świat, kiedy już dojdę do siebie to on zniknie. Jednak pozostał we mnie głęboko i nie odchodzi, mimo tylu lat walki. Mimo życia w innym życiu.
Czasem z tym smutkiem sobie nie radzę. Czuję się w tym sama. Miałam przyjaciela. Teraz już nim nie jest. Straciłam go, a on mnie. Widzę dwoje obcych, a mieli być jedno. Życie nas zmieniło. My się zmieniliśmy. Trudno to zaakceptować. Trudno zmienić wszystko. Trudno zmienić siebie.
Ten dom miał być spełnieniem marzeń. Na razie jest kopalnią problemów. Dla mnie źródłem stresu. Nie potrafię go pokonać. Całe moje ciało krzyczy. A ja ciągle to ignoruję. Ignoruję sama siebie. Nie jestem dobra dla samej siebie.